poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdz. 2

Dziwne światło zaczęło padać mi na oczy. Czyżby  była w niebie ?. Cociaż gdyby tak było, to nie odczuwała bym teraz tego całego bólu, który był nie do wytrzymania.
Odzyskiwanie przytomności wcale nie jest takie łatwe jak mi się wydawało...
To jest jakiś okropny sen... Tak, napewno. Jak się przebudzę to okaże się, że wszystko sobie to wyobraziłam.
Najgorsze jest jednak to, że nadal nie mogłam otworzyć oczu. Poczułam się śpiąca...
I znów okryła mnie ciemność. Miła, przyjemna i kojąca. Mogłam trwać w tym stanie nawet wieczność.
Kiedy się ocknęłam, nadal czułam moje obolałe ciało.
Do moich uszu powoli zaczęły docierać ciche dźwięki.
- Chyba już się budzi... To nasza wina Harry.
Męski basowy głos. Melodyjny i taki dziwnie hipnotyzujący. Przyzywał.
Dotknęłam ręką głowy. Czułam jak tępy ból w okolicy skroni mi ją rozsadza.
- Wszystko jest w porządku. Proszę, leż spokojnie.
Znów ten sam głos.
- Gdzie ja... Gdzie... - nie mogłam wydobyć ze swojego gardła żadnego słowa.
Przez chwilę naprawdę cholernie się bałam. Coś kazało otworzyć mi oczy.
Zamglonym wzrokiem spojrzałam w bok. Niewyraźne plamy stały tuż obok mnie.
Wytężyłam wzrok by dostrzec ich lepiej.
To ci sami mężczyźni, którzy wjechali mi przed samochód !. Gdy tylko zobaczyli, że wpatruję się w nich, zaczęli się cofać. Szybko chwyciłam jednego z nich za nadgarstek i mocno ścisnęłam.
Co najdziwniejsze on nawet nie próbował mi się wyrywać.
- Musisz odpoczywać. Dużo dziś przeszłaś. Twoje ciało jeszcze nie doszło do siebie. Zapewniam, że jesteś tu bezpieczna, dziewczyno.
Chciałam coś powiedzieć, jednak nie miałam na to siły i tylko głośno jęknęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz